W ostatnim meczu 1. kolejki superligi Condohotels Morliny Ostróda rozgromiły Carbo-Koks TTS Polonię Bytom 3:0 (9:1 w setach).
To najwyższe zwycięstwo, przy najmniejszej liczbie straconych setów, Morlin od 6 marca 2013 roku, kiedy żółto-czarni rozgromili 3:0 (9:0) Alfę Bank Spółdzielczy Radzyń Podlaski. Perfekcyjny debiut w barwach gospodarzy zaliczył Wong Chun Ting.
Hongkończyk, który już w ubiegłym sezonie był w składzie trenera Tomasza Krzeszewskiego, ale z powodów proceduralnych nie zagrał ani jednego pojedynku, zaliczył najszybszą grę w całej pierwszej kolejce. I nie stanęły mu na przeszkodzie nowe, plastikowe piłki, którymi trenował w Ostródzie tylko dwa dni. Jakub Kosowski zdołał ugrać z Azjatą zaledwie 12 "małych" punktów. O jedno "oczko" więcej wywalczył Kamil Nalepa (ZKS Palmiarnia Zielona Góra) w starciu z Wang Yangiem (Olimpia-Unia Grudziądz).
Bardziej wyrównany przebieg, lecz także rozegrane trzy sety, miała gra Pawła Platonowa z Tomasem Konecnym. Pierwsze dwa sety zakończyły się najmniejszą możliwą różnicą punktową. Białorusin w ostatnich czterech sezonach jest wyjątkowo skuteczny i regularny - za każdym razem wygrywa swój inauguracyjny pojedynek.
Kropkę nad "i" w Ostródzkim Centrum Sportu i Rekreacji postawił Karol Szarmach. Mający zdecydowanie najdłuższy staż w mazurskim zespole zawodnik w secie trzecim oraz czwartym przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść, finiszując odpowiednio 16:14 i 11:9. To jego pierwszy triumf na inaugurację superligi od sezonu 2009/2010!
Siódma drużyna poprzedniej kampanii zanotowała wymarzony start w nowych rozgrywkach. Natomiast brązowi medaliści popełnili falstart, podobnie jak przed rokiem. Morliny w następnym meczu zagrają w Rzeszowie z Politechniką, a Polonia podejmie we własnej hali Dartom Bogorię Grodzisk Mazowiecki. Będzie to rewanż za ostatni półfinał DMP.
Condohotels Morliny Ostróda - Carbo-Koks TTS Polonia Bytom 3:0
Wong Chun Ting - Jakub Kosowski 3:0 (11:7, 11:3, 11:2)
Paweł Platonow - Tomas Konecny 3:0 (11:9, 12:10, 11:8)
Karol Szarmach - Radek Mrkvcicka 3:1 (11:5, 6:11, 16:14, 11:9)
Dawid Szajna