"Denerwuje mnie nieregularność w mojej grze. Cały czas staram się to wyeliminować. Będę próbował już od następnego spotkania" - mówi Mateusz Gołębiowski z ZKS Palmiarni Zielona Góra. Ekipa triumfatora II Grand Prix przegrała w meczu 10. kolejki superligi z grodziską Bogorią.
Nieudanie rozpoczęliście rok 2014 w superlidze. Jak podsumujesz przegrany 1:3 mecz z Bogorią?
Mateusz Gołębiowski: Bogoria jest wiceliderem, my walczymy o utrzymanie, dlatego nie byliśmy faworytem. Wszystko dobrze się dla nas zaczęło, szkoda tej porażki. Być może mój pojedynek z Ohem mógł zakończyć się innym wynikiem, gdybym wygrał dwie-trzy piłki więcej. Później przegrywaliśmy dość wyraźnie. Liczymy na punkty w kolejnych spotkaniach.
Niedawno wygrałeś II Grand Prix, pokonując w finale mistrza Polski. W meczu z Bogorią nie zdobyłeś żadnego punktu. Co sądzisz o swojej dyspozycji?
- W Zawierciu zagrałem bardzo dobrze turniej. Tutaj przegrałem dwa pojedynki z dobrymi graczami. W obu przypadkach nie byłem faworytem. Z Ohem mogłem wygrać, z Robertem nie mogłem złapać właściwego rytmu. Tak to się układa, raz wygrywa się turniej, a innym razem przegrywa w lidze.
W swojej grze przeplatasz kapitalne i skuteczne zagrania z prostymi błędami. Nie jesteś zły na siebie, że grasz tak bardzo nieregularnie?
- Denerwuje mnie to. Cały czas staram się to wyeliminować. Będę próbował już od następnego spotkania. Taki jest też tenis stołowy. Dlatego trzeba trenować i walczyć, by grać regularnie na stół.
Patrząc na wyniki, wolisz grać w turniejach, na swoje konto. Jesteś graczem bardziej indywidualnym czy drużynowym?
- Myślę, że tak nie jest. Akurat w tym sezonie dobrze mi idzie w zawodach indywidualnych, trochę gorzej w lidze, ale też nie jakoś szczególnie beznadziejnie. W zeszłym było odwrotnie - w superlidze radziłem sobie super, gorzej było indywdiualnie. Czasem to zależy od przypadku. Lubię grać dla drużyny, lubię dobrą atmosferę na ławce i walkę wszystkich graczy.
Nie martwi cię dziewiąta pozycja w tabeli Palmiarni po dziesięciu kolejkach?
- Trochę martwi. Założenia były inne. Liga jest mocna i trzeba walczyć o punkty w każdym spotkaniu. Po pierwszej słabszej rundzie pracujemy nad tym, by w drugiej było lepiej.
Jak jest z waszą kondycją psychiczną?
- Staramy się nie myśleć o porażkach. Po przegranej trzeba wyciągnąć wnioski i skupić się już na kolejnym meczu.
Kiedy nastąpi przełamanie drużyny z Zielonej Góry w superlidze?
- Mam nadzieję, że już w spotkaniu z Toruniem, ale nie mogę tego obiecać. Na pewno będziemy o to walczyć.
Pytał Dawid Szajna